Ludzie zabierający się za improwizowanie na ogół dzielą się na dwie grupy. Jedni nie dowierzają, że to w ogóle jest możliwe, bo przecież z taką umiejętnością trzeba się urodzić. Inni ochoczo rzucają się na wszelkie podręczniki, wyszukując setki zagadnień, które muszą opracować. Najlepiej od razu. Bez względu na to, które podejście jest ci bliższe, zweryfikujmy utarte przekonania dotyczące improwizowania na gitarze.
#1 Pograj X lat, zanim zabierzesz się za improwizację
Dla wielu osób improwizacja jest czymś niedostępnym, wymagającym wielu latach ciężkiej pracy. Wszak trzeba najpierw zbudować dobrą technikę, pograć wiele utworów i krótko mówiąc – po prostu obyć się z muzyką. Tymczasem improwizacja to określenie, którym nazywamy swobodny akt twórczy. Za każdym razem, kiedy sięgasz po gitarę po to by spontanicznie wydobyć kilka nieplanowanych dźwięków – improwizujesz. Choćby twoje solo miało jeden lub dwa dźwięki to te umieszczone w konkretnym rytmie i harmonii, zaczynają formować się w pewnego rodzaju wypowiedź.
Improwizacja to nic innego jak muzyczne wypowiadanie się na zadany temat. Choć nad zasobem słów, formą wypowiedzi, gramatyką itp. można pracować latami, nic nie stoi na przeszkodzie, by komunikować się już na wczesnym etapie pracy z instrumentem, z czasem ulepszając nasze kolejne “przemówienia”.
Improwizowanie to wspaniały sposób na sukcesywne pogłębianie wiedzy teoretycznej i umiejętności wykorzystywania jej w praktyce. Zabierz się za nią tak szybko, jak to możliwe, nie zaniedbując przy tym innych aspektów pracy z instrumentem.
#2 Wystarczy nauczyć się wszystkich skal
Improwizacja to nie konkurs krasomówczy, ale forma muzycznego dialogu. To jaki komunikat masz do przekazania jest dużo ważniejsze od formy jaką przyjmie twoja wypowiedź. Zbyt często skale traktujemy jako wyznacznik jakości tego co gramy. Tymczasem improwizując na kilku dźwiękach można niekiedy przekazać więcej, niż z pomocą najbardziej zaawansowanych zabiegów harmonicznych.
Skale są bardzo przydatne w nauce improwizowania. Są niczym mapa opisująca teren, po którym się poruszamy, nie sugerując przy tym, którą z dróg powinniśmy pójść. Ćwicząc je rozwijamy świadomość, słuch, uczymy się nowych i ciekawych współbrzmień. Jednak gdy przychodzi do improwizowania chcemy swobodnie poruszać się po terenie, a nie przesadnie analizować, która ścieżka będzie najlepsza.
Dlatego ucz się skal i ćwicz je solidnie, ale gdy przychodzi do improwizowania – pozwól sobie czasem na podążanie za intuicją.
#3 Trzeba po prostu znać dużo zagrywek
Nigdy nie rozumiałem muzyków, którzy za wszelką cenę chcieli uczyć się tysięcy zagrywek. Poznałem wiele takich osób, jeżdżąc za młodu na warsztaty gitarowe. Ściągały one z książek lub szkółek masę gotowych patentów i licków, potem wrzucając je biegle w każdą z improwizowanych solówek. Efekt nie był najgorszy. Z mojego punktu widzenia było w tym jednak coś niewłaściwego. To tak jakby skleić fragmenty ulubionych książek, traktując finalną wypowiedź jako swoją własną…
Nie ma nic złego w ściąganiu świetnych muzyków, ba wręcz gorąco do tego zachęcam choćby w materiałach o transkrypcji. Sęk w tym by robić to rozważnie i niekoniecznie kopiować całe gotowe frazy i riffy, ale raczej wyszukać ideę i sens, które za nimi stoją. Taka praca nie przyniesie efektów od razu, ale z pewnością wpłynie na całokształt twojego zrozumienia muzyki i improwizacji.
#4 Improwizacja wymaga dogłębnego zrozumienia teorii i harmonii
Przez wiele lat sądziłem, że kolejne poznawane skale, alteracje i wszelkie sztuczki będą rozwijały mnie jako improwizatora. Po części zapewne tak było. Mimo to zapomniałem, że rzeczy te należy traktować wyłącznie jako narzędzia. Jeśli piszesz książkę to nie ma znaczenia, czy robisz to ręcznie, czy na komputerze. Podobnie jest z tworzeniem muzyki. Dopóki jesteś w stanie przekazywać treść w zrozumiały sposób, nie ma znaczenia z jakiej korzystasz skali, czy techniki.
Istnieje wiele rzeczy, które wpływają na improwizację dużo bardziej niż wyszukane dźwięki. Choćby rytm, fraza, artykulacja. Nie wolno zapominać, że czasem wystarczy grać prosto i pięknie.
Podsumowanie
W moim przekonaniu improwizowanie to najwspanialszy aspekt pracy nad instrumentem. Pozwala rozwijać wiedzę teoretyczną i harmoniczną, wraz z ich aspektem praktycznym, jednocześnie pozytywnie wpływając na technikę i ogólne zrozumienie instrumentu. W moim przekonaniu każdy muzyk powinien być biegły choćby w najprostszych jej formach i temu miał służyć niniejszy artykuł.
Napisz, co sądzisz o powyższych zasadach. Może masz pomysł na kolejną wartą złamania? Koniecznie zjedź w dół i zostaw komentarz 🙂
Hej mógłbyś napisać to co trzeba poznać po kolei żeby zabrać się świadomie za naukę skal,improwizacje? { Byłbym wdzięczny jak byś to w punktach napisał } 🙂 pozdrawiam
Hej Szymon,
Czytając to wszystko i podsumowując na podstawie doświadczeń z przestrzeni 15 lat +/- tyla trwa moja przygoda z gitarą brakuje mi jednego podpunktu “grania ze słuchu” . bo tak patrząc na to na przestrzeni lat to właśnie granie ze słuchu uwolniło moja krzywa myślenia zacząłem rozumieć innych muzyków i niepotrzebne mi były skale które dla mnie zamykają nas w pewnych schematach (nie mowie ze nie pomagają warto je znać nawet powinno) ale tak naprawdę wystarczy znać wszystkie dźwięki na gryfie do tego stopnia że obudzony o 3 w nocy zapytany np. 3 struna 6 próg odpowiadasz Cis(w strojeniu E)
Masz rację Tomek. Wg. mnie skale służą bardziej do rozszerzania Twojej wyobraźni harmonicznej. Nie chodzi o to, abyś twardo trzymał się schematów podczas improwizowania, a raczej abyś za pośrednictwem sensownych ćwiczeń nauczył się właśnie słyszeć więcej lub dostrzegać współbrzmienia, które wcześniej nie były dla Ciebie dostępne 🙂
A inna rzecz jest taka, że nawet jak grasz ze słuchu to jeśli grasz dobre dźwięki i tak można je zamknąć w ramach skal 😉
Zerknij na serię filmów o tym do czego służą skale 🙂 https://guitarway.pl/czy-nap…
Pogrywanie do podkładów to świetna zabawa, ale dużo fajniej jest spotkać się z ludźmi i poimprowizować na żywo. Wystarczy duo, ale z basem i żywymi bębnami, to już pełnia szczęścia – jest interakcja.
Zdecydowanie Waldek. Móc, a nie korzystać – grzech 🙂
Przytoczę tu przykład. Podobno Jimmy Page swoją solówkę do “schodów do nieba” zagrał od strzała, czyli wszedł do studia i po prostu zagrał improwizację. To solo nie jest jakoś specjalnie wymagające technicznie, a uważane przez wielu za jedne z najlepszych w historii rocka. Według mnie to trudna dyskusja, bo wkraczamy na teren odczuć osobistych, czyli gustów. Jedni wolą wymiatanie po skalach, a inni proste dźwięki uderzające prosto w serce czy duszę. Sztuką jest to wyważyć w odpowiednich proporcjach. Tu Szymonie bardzo trafne moim zdaniem porównanie do słownej wypowiedzi. Przykładem mogą być znani nam politycy na przestrzeni wielu, wielu lat.:) Chciałbym… Czytaj więcej »
Hej Jacku! Muzyka to delikatna i artystyczna materia. A jak to w każdej dziedzinie sztuki – każdy ma swoją rację. Sęk w tym, by nie odrzucać od siebie żadnej z możliwości rozwoju. Dlatego równolegle praktykuję jej “naukową” stronę (studia muzyczne) i empiryczną (np. zespoły, w których staram się w ogóle nie myśleć teoretycznymi konceptami). Czuję się przez to bogatszy muzycznie, ale jednocześnie wiem, że to nie jest droga dla wszystkich 🙂 Wszystko sprowadza się do tego, czego potrzebujesz by przekazać swój komunikat. Jedni chcą używać trudnych słów, złożonych zdań i brzmieć mądrze. Inni wolą powiedzieć jedno zdanie, ale w sposób… Czytaj więcej »
No witam Cię !
Widzę po sobie, że moje spojrzenie się zmienia na przestrzeni upływającego czasu. Dojrzewam na nowo, mimo 50-tki na karku, ale to chyba nic nowego. Chce się mieć kilkudziesięcioletnie doświadczenie i ciało młodzieniaszka 🙂 Proporcje się odwracają z biegiem lat i nic na to nie poradzimy. Nauka trwa całe życie i ja jestem otwarty na wszystko, co do mnie dociera np. od kogoś takiego jak Ty. Na pewno nie można nikomu wmusić jedynej “słusznej” drogi, podczas gdy jest wiele możliwości dotarcia do tego samego celu. Końcowy wybór należy do nas. Myślę, że Twoje lekcje nie pójdą w las.
Jasne, każdy ma swoją drogę. Grunt by to co robimy nie tylko nas rozwijało, ale i dawało radość 🙂
BB King kiedyś rzekł “Graj, jak wszyscy, których muzyka ci się podoba, jednak cały czas staraj się pozostać sobą” – tego się chyba nie da nauczyć, trzeba to czuć, dlatego na przykład ja ucząc się nie dbam o skale ( odkrywam tego sens grając nieświadomie i nie wiedząc, że poruszam się w danej skali ), zasady i staram się nie uczyć grać czegoś, co zostało już stworzone przez kogoś. Każdy, kto udziela mi porad na temat np. jednej rzeczy mówi mi inaczej i już sam nie wiem, kogo słuchać, na razie biorę z tych porad średnią, ale często sugeruję się… Czytaj więcej »
Hej Paweł, dzięki za komentarz. Zawsze mówię, że ile osób – tyle teorii. Dlatego nie traktuję mojej wiedzy, jako jedynej słusznej, a raczej jako zestaw teorii, które dają rezultaty mi i moim uczniom. Jednocześnie jestem pewien, że są ludzie na świecie, którzy robią totalnie na odwrót i mają takie same rezultaty.
Muzyka to dziedzina sztuki i choć mamy wiele naukowych publikacji na jej temat to nadal warto szukać w tym wszystkim siebie. A podglądanie mistrzów jest tym, co bardzo pomaga wyrobić światopogląd. Oczywiście bez bezmyślnego kopiowania, a raczej przez obserwację, spisywanie utworów, analizę. Polecam!
Zerknij też tu: https://guitarway.pl/czym-je…
Witam ciepło.
Mówi się,że zasady są po to ,by je łamać.Jednak,by je łamać,trzeba je znać( i to nie tylko jako zbiór zasad).Myślę wręcz,że tylko ktoś,kto je dobrze zna może sobie na to pozwolić.Zastanawia mnie jednak,skąd bierze się umiejętność wspaniałego improwizowania u ludzi,którzy zdawać by się mogło,w ogóle tych zasad nie znają?
Dobre pytanie Janusz. W każdej dziedzinie zdarzają się geniusze, których umiejętności powalają na kolana. Gdybym miał oceniać to myślę, że generalnie sprowadza się to do dobrego słuchu i obcowania z muzyką, jako językiem, od samego początku 🙂 https://guitarway.pl/czy-muz…
Wszystkie schematy i zasady trzeba próbować łamać, nie wszystkie się dadzą (a niektórych wręcz nie można łamać), ale trzeba próbować nagiąć co się da i ile się. Bez tego wszystko będzie powtarzalne i przewidywalne. Tak jak mówiłeś wcześniej, tego nie da się nauczyć, ale każdy to może odkryć w sobie – tylko musi wyłamać się po swojemu i znaleźć swoją drogę. Wystarczy w jakiś utworze znaleźć 4-6 dźwięków które “leżą” i na nich nawet początkujący może zacząć pierwsze improwizacje poprzez bawienie się tymi dźwiękami jak tylko przyjdzie do głowy i do palców…. Potem bardziej chce się pracować nad instrumentem (bo… Czytaj więcej »
Dzięki za komentarz Bartek. Masz świętą rację. W filmie o Ray’u Charlesie jest taki mega moment, jaki lokalny “wujek” pokazuje mu trzy dźwięki, którymi można improwizować po bluesie. Super lekcja, polecam 🙂