Nigdy nie miałeś dość wolnego czasu. Wątpiłeś czy w ogóle się do tego nadajesz. Po prostu nigdy nie mogłeś się za to zabrać. Jednak ciekawość w końcu wygrała i nadszedł czas, by… w końcu sięgnąć po gitarę.
Nieważne czy masz dwadzieścia, czy sześćdziesiąt kilka lat. Jeśli po latach rozterek stwierdziłeś, że przyszedł w końcu czas, by zrealizować dawne marzenie i na poważnie sięgnąć po gitarę – ten wpis skierowany jest właśnie do ciebie.
Przed założeniem bloga nigdy nie przeszło mi przez myśl, że sporą część moich czytelników będą stanowiły osoby sięgające po instrument na, zarówno przysłowiowej, jak i dosłownej, emeryturze.
Zwykło się twierdzić, że odpowiednią porą na rozpoczęcie przygody z instrumentem jest okres przed- lub wczesnoszkolny. W ostateczności nastoletni. Osoby, które za instrument biorą się w wieku x-dziesięciu lat – są w myśl typowego podejścia – skazane na porażkę. Ale czy na pewno?
Brak predyspozycji
Doskonale pamiętam, gdy jako małoletni miłośnik muzyki udałem się na egzamin wstępny do szkoły muzycznej. Była to dla mnie nie lada trauma, bowiem na poziomie pierwszego stopnia sprawdza się u dzieci wyłącznie predyspozycje. A ja zawsze wątpiłem w to, że takowe posiadam.
To był pochmurny dzień. Od samego rana zjadał mnie stres. Pierwszą ulgę poczułem chyba dopiero, gdy przyszedł czas, by się zbierać. Wspólnie z kolegą udaliśmy się w kierunku szkoły muzycznej.
Panowała tam formalna, urzędowa i na pewno niesprzyjająca atmosfera. Co chwilę wyczytywano kolejne nazwisko, po czym dana osoba wstawała i bez słowa udawała się za kilkumetrowe drzwi. Przyszła pora i na mnie.
Powitała mnie kilkuosobowa komisja. Trzeba było zaśpiewać przygotowaną wcześniej piosenkę, powtórzyć zagraną melodię, wystukać jakiś rytm, opowiedzieć coś o sobie. I choć naprawdę starannie przygotowywałem się do tego dnia, werdykt był jednoznaczny.
“Przykro nam, ale nie masz predyspozycji do grania na instrumencie”.
Dosłownie takie zdanie, jako kilkunastoletni chłopiec, usłyszałem z ust szanownej komisji. Dziś mnie to bawi, ale wówczas naprawdę nie było mi do śmiechu. Szczęśliwie, miałem na tyle samozaparcia, by już wtedy powiedzieć sobie, że nie pozwolę, by ktokolwiek decydował o moim życiu. Jednak nie każdy pała taką wiarą w siebie.
Dlatego powiem wprost.
Tak, istnieją osoby posiadające predyspozycje do grania na instrumentach. Być może się do nich zaliczasz. Być może nie. Natomiast nie wolno zapominać, że predyspozycje, talent, dar, czy jakkolwiek to nazywać, skutkują wyłącznie łatwością poznawania nowych rzeczy. W dłuższym rozrachunku wygrywa jednak miłość do instrumentu i prawdziwa, szczera pasja. Jeśli gitara odgrywa w twoim życiu istotną rolę, to po prostu…
Nie patrz na innych
Nawet jeśli nie czekają cię stresy związane z egzaminami wstępnymi, możesz mieć wokół siebie wiele życzliwych osób, które chętnie skomentują twój nowy pomysł na dysponowanie wolnym czasem.
Odwaliło ci na starość? Chłopie, za gitarę to się bierze w wieku sześciu lat! Nie masz co robić? Dziewczyno, daruj sobie – i tak zrezygnujesz za miesiąc. Nic z tego nie będzie.
Jeśli nigdy nie usłyszałeś takich słów, gratuluję – masz bardzo wyrozumiałych bliskich. Ja, nawet na obecnym etapie, słyszę czasem, że tę muzykę to mógłbym już sobie darować, bo pieniędzy to z tego raczej nie będzie.
Choć potrafię dostrzec w takich radach szczerą chęć pomocy, uchronienia przez nieprzyjemnościami, zastanawiam się tylko, czy jest przed czym chronić. Bo przecież, żeby się sparzyć, trzeba mieć wygórowane oczekiwania, a ty wcale…
Nie musisz być wirtuozem
Zwykło się myśleć, że granie na gitarze wiąże się z tysiącami godzin, które trzeba poświęcić, by coś sobą reprezentować. Tak jest – nie zaprzeczajmy oczywistościom. Mimo to proponuję ci zupełnie inne podejście.
Ciesz się procesem.
Każda chwila spędzona z instrumentem jest niezwykła i w mniejszym lub większym stopniu przyczynia się do twojego muzycznego rozwoju. Nie myśl w kategoriach: do końca roku będę grał Still Got The Blues, za miesiąc zagram wszystkie skale, do maja będę biegle grał akordy barre. Po protu rób kroki w tym kierunku, a co ma być to będzie.
Dla jasności. W żadnym wypadku nie namawiam cię do ignorancji i braku konkretnych, przemyślanych działań. Wręcz przeciwnie. Po prostu czasem zapominamy, że do instrumentu pociągnęła nas chęć gry, a nie ćwiczeń samych w sobie. Nieważne ile masz lat i na jakim poziomie grasz. Zawsze będzie coś, co na dany dzień jest poza twoim zasięgiem. Coś do czego uparcie dążysz, czasem denerwując się, że rzeczy idą zbyt powoli. Z tym trzeba po prostu żyć.
Ćwicz efektywnie, niekoniecznie dużo
Setki razy słyszałem, że by coś osiągnąć, trzeba ćwiczyć godzinę dziennie, trzy godziny, pięć godzin. Najodważniejsi deklarowali nawet dziesięć.
Choć osobiście taki reżim udawało mi się jakiś czas utrzymywać to z pewnością nie był to czas spędzony efektywnie. Dziś, grając dużo mniej, mam dużo bardziej wymierne rezultaty. Być może jest to kwestia tego, że swoje już wypracowałem, jednak według mnie sprowadza się to raczej do zmiany w podejściu.
Instrument traktuję holistycznie – ćwiczę na nim tyle, ile zastanawiam się nad zasadnością swoich działań. Dzięki temu jestem w stanie znaleźć czas, który mogę poświęcić na zwyczajną, niezobowiązującą grę. A ta bez porównania rozwija naszą muzykalność i do tego daje dużo więcej frajdy.
A więc wyznacz sobie 15, 30, 60 minut (lub ile uważasz) na efektywne ćwiczenia. Niech to będzie czas, w którym w przemyślany sposób wykonujesz konkretne zadania, które przynoszą wymierne efekty. Reszta niech będzie czystą przyjemnością, którą wypełnisz wedle własne uznania – ulubionymi piosenkami, improwizacją, nauką nowych technik itp.
Podsumowanie
Całym sercem wierzę, że gitara i muzyka to przygoda dla każdego. Bez względu na wiek, doświadczenie i predyspozycje, każdy z nas może czerpać radość z obcowania z tym pięknym instrumentem. Owszem, być może nie zostanie wirtuozem na skalę światową, ale na naszym prywatnym, muzycznym poletku możemy zdziałać całkiem sporo.
Zatem nie patrz na nic, ani na nikogo. Sięgaj po gitarę i bierz się do pracy. Ale wcześniej poświęć minutę i napisz w komentarzu, czy czujesz, że również zaczynasz późno i czy spotkały cię jakieś trudności na drodze do realizowania muzycznej pasji.
he he – a ja myślałem, że będę tu oldboyem 😉 Kupiłem sobie gitarę jako prezent na 40 urodziny (5 miesięcy temu), bo wreszcie było mnie na nią stać, a grać chciałem zawsze! Początkowo planowałem nauczyć się paru akordów i zostać “królem ogniska”, ale żona poradziła mi lekcje u profesjonalisty (konkretnie profesjonalistki) i okazało się, że granie z nut też jest w moim zasięgu 🙂 Skoro już mam grać przy tym ognisku, to chyba lepiej zagrać dobrze niż byle jak. Palce czasem trochę bolą, ale jaką mam radochę kiedy coś fajnie zagram 🙂 Na koniec jeszcze jedno. Jako nastolatek często… Czytaj więcej »
Wojtek! Super, że zaczynasz od pracy z dobrym nauczycielem. Ja sobie nie wyobrażam bycia samoukiem, choć wiem, że wiele osób w takiej sytuacji radzi sobie świetnie. Trzymam kciuki! 🙂
Ja za miesiąc kończę 62 lata ale jak złapię gitarę… to mam 32 lata 😉 Ta pasja właśnie tak działa ;-)))
Przepięknie, tak powinno być 🙂
Pierwszy raz gitarę (akustyczną Made in PRL) miałem w ręku w wieku ok. 15 lat. Ktoś mnie nauczył kilku riffów , kilku akordów i wtedy myślałem, że coś potrafię. Niestety nie spotkałem kogoś kto nauczyłby mnie więcej (nie było internetu) i odpuściłem. Jak sobie dobrze poprzypominam, to nawet miałem kłopoty z nastrojeniem gitary. Kilka lat temu (teraz ja zbliżam się do 50-tki) przy jakiejś okazji w prezencie, gitarę akustyczna (też budżetową), dostał mój syn. Syn graniem się nie zainteresował, ale mnie ponownie wzięło. Teraz realizuję swoje marzenie o umiejętności grania (też przy pomocy Twojego kanału Szymonie). W ciągu ostatnich paru… Czytaj więcej »
Hej Krzysiek! Dzięki serdecznie za piękną historię! Mega się cieszę z takich osób, jak Ty. Serio. Trzymam kciuki i kibicuję 🙂 Sz
Witaj Szymon….Dzięki bardzo za ostatnie dwie “lekcje”. Masz rację , że wiek nie ma znaczenia….liczą się chęci i zapał. W wieku 49 lat zacząłem biegać, i po roku zaliczyłem Maraton jako świeczkę na 50-cio letnim torcie. Trzeba robić to co się lubi i czerpać z tego
maksimum przyjemności. Pozdrawiam serdecznie.
Artur
Cześć Szymon ! gitarke dostałem na 50 tke i zaczołem sie uczyc super dzis mam 60i mysle zagrac w jakims zespole gieriatrycznym Pozdrawiam!!!
Bomba! To się nazywają konkretne plany. Trzymam kciuki Krystian 🙂
Witajcie! Tak sobie czytam te komentarze i od razu zrobiło się lepiej na duszy. Pomijam aspekty prawdopodobieństwa bycia artystą, do okresu w którym zaczęło się grać, gdyż moim skromnym zdaniem do artyzmu trzeba dojrzeć, a wirtuozeria zapoczątkowana od 4 roku życia i tak nie gwarantuje sukcesu. Sztuką w grze na instrumencie nie jest stosunek ilości dźwięków do czasu ich wykonania, lecz umiejscowienie dźwięków w miejscu na to pożądanym. Kiedyś grałem zawodowo (znaczy pitoliłem zarobkowo) przez 15 lat, gdzie żyłem tylko z muzyki nie rozwijając się w tym kierunku, a teraz postanowiłem w końcu nauczyć się grać na gitarze. Pomimo muzycznej… Czytaj więcej »
“do artyzmu trzeba dojrzeć, a wirtuozeria zapoczątkowana od 4 roku życia i tak nie gwarantuje sukcesu.”
Pięknie powiedziane 🙂
W ogóle bardzo zgadzam się z Twoimi poglądami Piotrze. Bomba. Pozdrawiam również 🙂
Bardzo ważny temat. Widzę bardzo wielu starszych panów grających całkiem dobrze i produkujących się na youtube. Myślę, że nie jest to przypadek. Na starość ma się pewnie trochę więcej czasu a przygoda z instrumentem jest zawsze bardzo intensywna. Sam zacząłem tak na poważnie grać gdy miałem już prawie 50 lat. Minęło osiem lat i codzienna gra na gitarze stała się dla mnie już nie tylko hobby i zabawą ale wręcz codzienną medytacją, konteplacją i antydepresyjnym masażem. Jest wiele powodów i wiele szczęśliwych chwil które mógłbym opisać ale najważniejsze jest to, że cały czas się uczę, cały czas robię postępy, cały… Czytaj więcej »
Nic tylko pogratulować. Uwielbiam ludzi, których emerytalną motywacją nie jest piwo i telewizor. Oczywiście nic mi do tego – każdy decyduje sam, natomiast mnie wiele radości sprawiają osoby, które potrafią wymówki odłożyć na bok i biorą się za realizowanie czegoś, na co wcześniej nie udało się im znaleźć czasu. Brawo 🙂
Świetnie powiedziane. Najważniejsze mieć dystans i dać sobie czas na efekty chodziaz nie powiem dopiero gram 1,5 miesiąca (mam 30 lat) a już bym chciał grać jak Frusciante .Pozdrawiam wszystkich i życzę cierpliwość do samego siebie.
Na wszystko przyjdzie pora… 🙂 Powodzenia Grzegorz!
Szymon, dzięki za kolejną motywację. To może ja też kogoś zmotywuję. Mam 40 lat, jakiś czas temu (chyba ok. roku, ale nie pamiętam dokładnie początku intensywnych ćwiczeń) zacząłem coś, co nazwałem Gitara 2.0, czyli drugie podejście do instrumentu. Gram naprawdę intensywnie, tzn. jak mam czas to pewnie będzie ok. 2h. Czasem z różnych względów nie mam tyle czasu, ale staram się zawsze coś zagrać. Najpierw był boom, teraz rozwój przychodzi powoli. Wszystkie te skale, pasaże, pentatoniki, akordy, itp. na mnie spadły nagle i naraz, więc był moment, w którym musiałem zdać sobie sprawę: “Powoli, nie napinaj się, tylko ciesz postępami”.… Czytaj więcej »
Bardzo fajnie opracowałeś te listy. Podoba mi się to, szczególnie lista pt. co mi się udało. Bo czasem faktycznie widzimy tylko tę cholernie długą drogę przed nami (która nigdy się nie skraca), a zapominamy ile kilometrów już za nami 🙂
Pozdrawiam CIę !
Sz
Świetny artykuł naprawdę osobiście też uważałem, że wziąłem się późno za gitarę. 26 lat myślę sobie wszyscy moi znajomi dążą do ustatkowania swojego życia dom, rodzina,praca i tym podobne sprawy, a ja zamiast się skupić na tym sięgam za gitarę :).
Gram nie długo bo parę miesięcy, ale juz dzieki zaangażowaniu i ciężkiej pracy mam okazję zostać gitarzysta w małym zespole;) długa droga przede mną, ale dam radę.
A Ty Szymonie prowadź ten blog bo dużo dzięki niemu właśnie potrafię:D
Dzięki za miłe słowa Dawid. W pełni popieram Twój cel i jestem przekonany, że przy odrobinie pracy na pewno się uda. A nie ma większej frajdy, jak granie fajnych rzeczy z innymi ludźmi 🙂
Cześć Szymon !
4 października 2017 przesympatyczny człowiek odpisał mi na maila pisząc :
,,Po pierwsze nie jesteś w wieku geriatrycznym. Wyprowadzam Cię z błędu :)”
To byłeś Ty Szymon :). Od tego momentu moja pasja z gitarą nabrała tempa i trwa !
Zachęcam osoby, które jeszcze się wahają, naprawdę warto ! Dawno temu też usłyszałem od komisji, że nie posiadam predyspozycji i nie dostałem się do szkoły muzycznej, co spowodowało odłożenie instrumentu na lata. Teraz żałuję decyzji, ale dzięki Szymonowi zacząłem i nie zamierzam rezygnować, a wręcz przeciwnie rozwijać się i cieszyć się tym co robię.
Jeszcze raz dziękuję 🙂
Bardzo fajnie Darek, że dalej jesteś z nami. Serdeczne dzięki za miłe słowa :)) Pozdrawiam!
Szymon super że wspierasz “starszaków “. Pozdrawiam.
Cała przyjemność po mojej stronie. Również pozdrawiam 🙂
Witam,super artykuł, ja własnie dopiero co kupiłem gitarę w wieku 40 lat, ostatni raz grałem 20 lat temu, a raczej usiłowałem grać….jestem samoukiem i kiedyś ciężko było z dostępem do jakichkolwiek materiałów jak teraz, bardzo żałuję, że nie kontynuowałem swojej pasji, ale nie było mentora, osoby która by pomogła, wskazała, podpowiedziała, że to robisz dobrze, to źle, to trzeba tak itd, teraz są liczne kursy, można też dużo podpatrzeć w necie, choć od tego czasem może i głowa rozboleć, od tego nadmiaru informacji, a raczej porad osób którym wydaje się, że są na wysokim poziomie i mogą przekazywać wiedzę potomnym,… Czytaj więcej »
Dzięki za miłe słowa Arek, pozdrawiam również i do zobaczenia!
witam .bardzo trafny artykuł skłaniający do myślenia jak to jest w moim przypadku . Nie będę tu odkrywcą ale w chyba każdej dziedzinie życia my sami jesteśmy dla siebie najgorszymi doradcami ( bo brak czasu , bo praca ,bo coś tam…… ) Stwarzamy sobie wymówki by czegoś nie zrobić , i tu (przynajmniej u mnie )znalazłem osobę która potrafi zarazić swoją pasją a jednocześnie zmotywować do pracy W necie jest wielu gitarzystów , którzy wyjaśniają wiele aspektów gry ( sam kilkoro oglądałem ) i chyba każdy z nas musi sam znaleźć swojego “motywatora” , który czy to filmikiem czy artykułem… Czytaj więcej »
Szalenie miło mi to czytać Tomku. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że kolejne materiały również przypadną Ci do gustu 🙂
Witam,
Przecież bluesa i rocka stworzyli muzyczni AMATORZY! Muddy Waters, B.B. King, Stonesi, Hendrix i wielu wielu innych. To dopiero później nastąpiła profesjonalizacja (też zresztą względna) wykonawstwa. Trzeba o tym pamiętać i trzymać się ziemi – przecież nie szlifujemy umiejętności pod konkurs im. A. Segovii, tylko gramy dla siebie i tych, co chcą tego słuchać. Jeśli słucha 300 tys. – ok, jeśli 30. – też dobrze. Zatem, całkowicie zgadzam się z Tobą Szymonie – trzeba grać, a co wyjdzie to się zobaczy. Najważniejsze – ćwiczyć i grać. Ja zacząłem wcześnie, jako dwunastoletni chłopak. Grałem ostro do pełnoletności, potem od święta, potem… Czytaj więcej »
Wspaniale czytać takie słowa Kris 🙂 trzymam kciuki i również pozdrawiam!
Cześć Szymon.Ja gitarę kupiłem i wziąłem do rąk po 50 czyli dosyć póżno.Żałuję że nie zrobiłem tego dużo wcześniej zawsze we mnie była chęć do gry na tym instrumencie.Zacząłem póżno ale wiem że tego chce choć nie jest łatwo.Pozdrawiam.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ale będzie warto 🙂
Trzymam kciuki! Sz!
Cześć SzymonNa początek kieruję słowa do wszystkich, którym chociaż raz w życiu przeszła myśl żeby kiedykolwiek zacząć grać na gitarze. I nie ważne ile macie lat. Słuchajcie; kupujcie gitary bez wahania uczcie się grać.Mam cztery dychy i od dwóch lat dopiero uczę się grać a dzięki Szymonowi wiem jak mam ćwiczyć. Początki zawsze są trudne, zanim odkryłem blog GuitarWay.pl dwa razy chciałem sprzedać gitarę bo jestem niecierpliwy.I dotarło do mnie że trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Nikt na świecie nie urodził się umiejąc grać na gitarze. I uwierzcie że jak tylko wyjdzie Wam już ten pierwszy i drugi… Czytaj więcej »
Serdeczne dzięki za miłe słowa Robert! Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc i również pozdrawiam 🙂
Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją przygodę z gitarą mając 16 lub 17 lat, czyli nie aż tak wcześnie. Nie policzę, które to moje podejście do “poważnego grania” :D. W tej chwili mam lat prawie 34. Mam wykształcenie muzyczne wyższe (nie z gitary), jeździłem na różna warsztaty, chodziłem na lekcje i do tej pory nie zostałem zawodowym gitarzystą, miałem wiele przerw. Wiem tyle, że w moim przypadku zasady dotyczące muzyki oraz techniki (które są oczywiście ważne) przysłoniły mi całą resztę, czyli ciekawość i pasję grania oraz tworzenia, a na to pozwolić nie można! Dzięki za budujący artykuł:).
Nie można. Jako osoba mająca “przeszłość” akademicką w pełni się z Tobą utożsamiam. Szczerość, radość i frajda z gry na pierwszym miejscu. Dopiero potem wszystko inne. Dzięki za komentarz, pozdrawiam!
Hej gitarzyści, hej Szymonie !
Nie lubię i potrafię dużo pisać, więc tak krótko: dzięki Szymonie za ten i inne wpisy i lekcje ! 50-lat za 3 miesiące, gitara od… ponad 30 lat gdzieś tam, raczej hobbistycznie ale… nigdy nie jest za późno a taki artykuł tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Jeszcze raz DZIĘKI !!! I pozdrawiam wszystkich czerpiących radość z grania 🙂 ufff rozpisałem się… haha
Cześć Andrzej, dzięki za przełamanie się – doceniam i dziękuję za uznanie. Pozdrawiam Cię również 🙂
Pozdrawiam i czekam na kolejne lekcje i artykuły !!!
Cześć Szymon,ja zacząlem grać gdzies w wieku 18 lat ,ale pamietam słowa mamy zebym lepiej odpuscil bo i tak już jest za pozno:)Nie gralem wcale na gitarze ponad 20 lat bo jakoś nie było czasu albo determonacji..wyjechalem z kraju na jakis czas i zapomnialem o gitarze…teraz mam 43 lata i gram regularnie od ponad 3 lat..poki co na akustyku ale zamierzam wrócic do elektrycznej..próbuje nawet troche komponować -moze to za duze slowo :)i improwizować:)Teraz nadrabiam ten stracony czas bez gitary:)Taka moja rada dla wszystkich ktorzy odłozyli gitare -nie traccie czasu! bo 20 lat to pozniej b.cieżko nadrobić haha Dzieki Szymon… Czytaj więcej »
Fajny artykuł, niemniej co dla jednych ludzi jest sufitemdla innych jest podłogą. Sam zawsze chciałem robić muzykę i przebrnąłem jużprzez kilka instrumentów od klawiatury sterującej, elektronicznej perkusji pogitarę skończywszy. Klawiaturę sterującą kupiłem w wieku około 17 lat, alebardziej używałem jej do robienia beatów, niż do nauki gry. Na perkusjielektronicznej nawet z zapałem zacząłem naukę w okresie studiów, jednakżeciężka praca po 12 godzin dziennie i do tego ciężkie studia skutecznie zabiły caływolny czas, jak i pasję. Po skończeniu studiów zakupiłem gitarę elektryczną inawet nie szło mi najgorzej, zależy w jaki dzień, niemniej do perfekcji, którąmiałem w głowie i tego, że chciałbym… Czytaj więcej »
Ale przecież Szymon nigdzie nie twierdził,że ktokolwiek ma zacząć grać na takim poziomie aby z tego żyć. Wyluzuj 🙂
Właśnie! Ja żyję z gitary bo daje mi energię do pracy 🙂
Dzięki za komentarz Ronin. Tylko, że mi nie chodzi mi o wyżycie z muzyki, jak słusznie zauważył @disqus_3yRK8trpsf:disqus. Choć osobiście przez moment rozważałem zatrudnienie w szkole człowieka, który za gitarę zabrał się po trzydziestce i robił to genialnie.
Niemniej muzyka może dawać spełnienie na wielu poletkach, niekoniecznie tych przynoszących pieniądze. Niech przykładem będzie wspólne muzykowanie z bliskimi i przyjaciółmi. Lub po prostu granie ulubionych piosenków.
Pozdrawiam również 🙂
Wiem, że można się realizować na wielu płaszczyznach 🙂 Niemniej chodzi mi stricte o zawodowstwo przy późnym starcie. Tutaj wydaje mi się, że okres studiów(niekoniecznie związanych z muzyką) jest naprawdę najpóźniejszym okresem, gdzie można cokolwiek zrobić i to tylko przy solidnym wsparciu rodziców, którzy na takie studia będą łożyć. Praca na pełnym etacie to zabójstwo marzeń, stąd całe clue problemu i to nie tylko mojego. Poza tym w Polsce na studia związane z muzyką, szczególnie grą na instrumencie, przyjmuje się osoby, które coś umieją. Dlatego pójście tam z marszu i ambicjami jest bezcelowe. Stąd naprawdę, aby zostać zawodowcem i zagłębiać… Czytaj więcej »
Wiem, co masz na myśli i w sporej mierze się z Tobą zgadzam. Problem w tym, że nie ma jednoznacznej definicji zawodowstwa 🙂 Bo czy ktoś kto uczy jest zawodowcem? Czy ktoś kto gra w teatrze i akurat może coś pokaleczyć na instrumencie jest zawodowcem? Czy ktoś kto gra eventy jest zawodowcem? Wszystko to jest kwestia punktu widzenia. Absolutnie nie neguję Twojego podejścia, bo kierujesz się “zawodowstwem” w formie, do której ja sam zawsze dążyłem. Niemniej są ludzie, którzy czują się profesjonalistami, grając wesółko co sobotę. I tego też nie neguję. Dlatego też piszę, że sięgając po instrument cieszmy się… Czytaj więcej »
Ja również pozdrawiam 🙂
Hehe, fajnie jest poczytać w komentarzach o podobnych doświadczeniach. Największy ubaw mam z dwóch rodzajów komentarzy: pierwszy to “eee co z ciebie za muzyk jak nie umiesz zagrać _tu wstaw jakiś radiowy hicior_ ze słuchu”. A drugi: “co z ciebie za muzyk, jak musisz patrzeć na gryf, zawodowcy nie patrzą, a grają”. Ja hibernowałem na pentatonice blusowej i… dobrze mi z tym. Mało kto potrafi zrozumieć, że granie z tabów może komuś nie dawać zbyt wiele frajdy. I mam to w nosie, że od 10-ciu lat hibernuje pozornie w tym samym miejscu ;). Wiem, w którym kierunku chcę się rozwijać,… Czytaj więcej »
Dokładnie. Pół życia miałem ciśnienie, że chcę mieć wszystko na już. A teraz uczę się cieszyć z tego, że umiem już całkiem sporo, a będąc nieposkromionym perfekcjonistą, zawsze będę miał coś nad czym muszę i powinienem popracować. Więc po co się spieszyć? Powoli, swoim tempem, byle do przodu 🙂
Szymon,Bardzo dziękuję za ten wpis. Lejesz mi miód na serce – do emerytury tylko 49 dni roboczych, a potem tylko wnuki, gitara i piwo!!!Twoja trauma związana ze stawaniem przed wysoką komisją egzaminacyjną przypomina mi czasy, w których aby grać zawodowo trzeba było mieć tak zwaną “weryfikację” przyznawaną przez urzędników Ministerstwa Kultury. Pamiętam również żywiołową wypowiedź Agnieszki Chylińskiej na uroczystości wręczania “Fryderyków”. Po latach, pracując jako inżynier studia w Polskim Radio miałem przyjemność poznać Agnieszkę, ludzi z ONA i wielu muzyków wielkiego formatu. Zawsze starałem się równać w górę i obcowanie z ludźmi mądrymi jest dla mnie wielką przyjemnością. Gra na… Czytaj więcej »
Hej Waldek! Dobrze Cię znowu widzieć. Jak mówiłem – trzymam kciuki za powodzenie Twoich emerytalnych planów. Już Ci to mówiłem, ale powiem jeszcze raz – super, że zamierasz oddać się swoim pasjom i zainteresowaniom (i rodzince oczywiście). Trzymam kciuki i również pozdrawiam 🙂
Ja to się dziwię gdy słyszę o egzaminach do szkoły muzycznej. Moje zapisy wyglądały tak, że poszedłem z ojcem do szkoły tam pani wzięła mnie przed fortepian i kazała powtarzać ze słuchu i już, dostałem się. Niestety nie na gitarę, ojciec z moim dziadkiem, w swojej nie opisanej złośliwości zapisali mnie na klarnet, a tak chciałem na gitarę. Dopiero dziś, w wieku 38 lat sięgam po ten instrument. Dużo ciężej jest zabrać się do tego w tym wieku, palce grube, nieposłuszne, czasu mniej bo dzieci i praca. Lecz mimo, że wiem, że nie zagram jak Clapton, Santana czy Slash to… Czytaj więcej »
Hej Marcin. Ja zapomniałem dodać, że zdawałem na trąbkę 🙂 No u nas sprawa była bardziej złożona. Być może zależy od placówki, być może od chętnych na miejsce. Niemniej było to grube naście lat temu więc mogło się trochę pozmieniać 🙂
Inspiruj się Claptonem, Santaną, Slashem, ale graj po swojemu. I ciesz się procesem. Będzie dobrze 🙂
U mnie to jest tak: 1991 Wyszło “nothing else matters” i rosyjska tania gitara wylądowała w moim ręku. Miałem wtedy 13 lat. Samouk totalny. Nigdy nie było w domu pieniędzy więc poziom rozwoju adekwatny do “wkładu finansowego”. Być może to tylko mechanizm obronny i próba argumentacji przed samym sobą ale nigdy nie miałem pieniędzy na dobrą gitarę. Grałem potem na takiej co wujek znalazł na śmietniku w Niemczech. Mama też mocno stopowala moje zapędy doszukujac się “zła” w muzyce (jak się uczyłem Unplugged Nirvana to się darla na mnie ze mi zabierze gitarę). Na 25 urodziny w końcu dostałem dobrego… Czytaj więcej »
Hej Tomek, bardzo podoba mi się Twoja determinacja 🙂 wierz lub nie, ale ja też wiele razy dostałem po dupie. Szczególnie, gdy po zakończeniu współpracy z Bednarkiem, musiałem na nowo budować swój świat. Ale nie ma tego złego… Trzymam kciuki – będzie dobrze 🙂
Wielkie dzięki za ten materiał 🙂 Gitarę pierwszy raz ruszyłem ok. 9 lat temu, zaczęło się od klasycznej, ale szybko kupiłem elektryczną, bo chciałem grać metal. Cośtam się pouczyłem, ale przez następne 7 lat właściwie sobie tylko pobrzdękiwałem raz czy dwa na tydzień, właściwie całkowicie stojąc w miejscu. Wszystko się zmieniło dopiero kiedy podszedłem do gitary od zupełnie innej strony, odłożyłem elektryka na bok, postanowiłem sobie że nauczę się grać i śpiewać ogniskowo, i tak to już leci 3 rok kiedy na gitarze gram prawie codziennie, naprzemian biorąc do rąk klasyka, akustyka czy elektryka w zależności od nastroju/natchnienia. Zacząłem też… Czytaj więcej »
Dobrze napisane 🙂
Koniec mojego i Twojego komentarza z tym samym przesłaniem…
Pięknie Michał!
Mam podobnie. Im więcej dłubię przy gitarach, tym bardziej marzy mi się złożenie własnej. Choćbym miał pozamawiać gotowe części. Ale jest w tym coś magicznego. Póki co wystarcza mi to, że zdjąłem lakier z gryfu mojego Ufnala i zastąpiłem go olejem i woskiem. Nawet jeśli nie wyszło mi to super estetycznie to jakoś tak czuję, że to bardziej “mój” instrument.
Czy z celem, czy bez – trzeba pamiętać, że granie do przede wszystkim frajda i liczy się, że to poświęcamy czas to, co naprawdę kochamy robić 🙂
Pozdrawiam również i dzięki za komentarz! Sz
Mam 44 lata (prawie), dwa lata temu powiedziałem głośno, może kupię gitarę i zacznę się uczyć. Pomyślałem tak po pewnym artykule, w którym napisano że w dobrym domu powinien być instrument nawet jeśli nikt na nim nie gra. I żona troszeczkę się ze mnie ponaśmiewała i takie tam docineczki ( ale nie że złośliwe). Następnego dnia już gitara była w domu.A teraz po dwóch latach, dzień bez gitary to dzień stracony. Fakt wirtuozem nie będę ale kiedyś może na jakieś garażowej scenie przed ukończeniem 60 lat jakiegoś bluesa zagram. Pozdrawiam tych lekko spóźnionych (ja się spóźniłem jakieś tylko 35 lat… Czytaj więcej »
Cześć Krzych, serdeczne dzięki za miłe słowa. Gratuluję podjęcia słusznej decyzji i trzymam kciuki za dalszy rozwój pasji! 🙂
Cześć Szymon, mam 26 lat i skończyłam studia inżynierskie – teraz w końcu mam czas by zacząć to co naprawdę mnie cieszy (śpiewać i grać). Czy jest już za późno? Czasami przychodzi poczucie, że tak. Ale kiedy czytam Twój blog – pragnienie gry od nowa się rozpala! Więc nic tylko grać! Codziennie dochodzę do tego aby cieszyć się samym procesem. I najważniejsze – chcę Ci podziękować za ten blog! Traktuje go jako kompas. Gdy zdecydowałam się samodzielnie rozpocząć naukę, internet przygniótł mnie nadmiarem informacji i “dobrych porad”, na szczęście w tej całej masie natrafiłam na jeden z Twoich artykułów “Trudne… Czytaj więcej »
Hej Ania. Szalenie miło czytać mi Twoje słowa, bowiem dla takich chwil robię GuitarWay’a. 26 lat to wcale nie tak późno. Mamy tutaj nawet początkujących sześćdziesięciolatków 🙂
W życiu trzeba robić to, co się kocha. Brzmi jak truizm z taniej książki motywacyjnej, ale tak naprawdę jest. Chcesz grać i śpiewać? Więc czemu nie? Ja trzymam kciuki i mam nadzieję, że się spotkamy jeszcze “w komentarzach” 😉
PS a kurs idzie pełna parą. Od kilku dni wgrywa się w internety. Koniecznie zapisz się na listę, bo 11 lutego będą darmowe warsztaty wstępne 🙂
Dzięki Szymon, że pamiętasz również o tych, którzy zaczynają przygodę z gitarą podczas kryzysu wieku średniego. Nie oznacza to oczywiście, że porady dla nich powinieneś konsultować już z lekarzem geriatrą oraz ZUS-em. Ale garść porad dla osób takich jak ja (grubo po 40) jest zawsze mile widziana. Super !
Ja zacząłem zdecydowanie późno bo w wieku chrystusowym. Wcześniej brakowało chęci czasu i zapału a także odpowiedniego dla leworęcznego sprzętu i wiedzy na temat kupna. Pierwsze zetknięcie z moją pacyficą i miłość od pierwszego uderzenia (struny). Po roku nauki coś już potrafię. Wirtuozem nie będę ale chce robić wszystko żeby być jak najlepszym i nie ważne co mówią inni. Jeżeli masz miłość do muzyki uwielbiasz dźwięki gitarowe to każdy wiek jest dobry kwestia chęci do regularnych ćwiczeń bo regularność to największy krok do osiągnięcia swojego założonego celu.
Dzięki za komentarz Jarek. 100% zgody z mojej strony 🙂
24 lata to też niezbyt szybko ale robię to dla zabawy, znaczne postępy zaczęły się niedawno – odkąd dołączyłem do twojego bloga zmieniłem podejście do gry i poziomu jaki chce osiągnąć. Inspirujący materiał mam nadzieję że złapie się na kurs TAK TRZYMAJ
Hej Marcin! Serdeczne dzięki za miłe słowa. 24 to niezbyt szybko, ale wcale niezbyt późno. Wśród GuitarWay’owej rodziny mamy początkujących sześćdziesięciolatków 🙂 Ciesz się każdym dźwiękiem, bo muzyka to wspaniała pasja. A kurs idzie pełną parą. 11 lutego ruszamy darmowymi warsztatami wstępnymi – jeśli jesteś na liście to dostaniesz powiadomienie :))
Ja dostalem gitare na 26 urodziny , minelo 16 miesiecy . Cos tam gram , opanowalem akordy otwarte plus barowe na strunach E i A , podstawowe techniki. Proboje improwizacji (pentatonika , skala bluesowa) aczkolwiek rezultaty nie sa zadowalajace . Wszystkiego uczylem sie sam korzystajac z internetu. Chcialbym zwiekszyc precyzje ruchow zarowno prawej jak i lewej dloni, popracowac tez troche nad rytmem. Codziennie gospodaruje sobie conajmniej pol godziny na granie ale czuje ze moglbym spedzac ten czas ciut efektywniej wiec jakies rozwijajace informacje jak najbardziej sie ceni.
Hej Robert. To nie są złe rezultaty jak na 16 miesięcy grania 🙂
Dużo informacji na temat precyzji i rozwoju techniki znajdziesz już na blogu. A jeśli chcesz poznać konkretną metodę wdrażania ich w życie, zapraszam do zapoznania się z Ćwiczeniami Które Działają 🙂 http://cwiczeniaktoredziala…
Cześć Szymon,
ja zaczynałem w 1984 potem w 2000 przerwałem i w 2015 znowu sobie brzdąkam na moich dwóch w tej chwili Ibanezach: RG 350 i PF 15 ECE. Na muzykę ZAWSZE jest dobra pora.
Dokładnie 🙂
Nie wiem w sumie, wiek 20 lat to tak chyba przeciętnie, prawda? 😀
Bardzo spoko. Wszystko to kwestia tego, czy sam uważasz, że to późno czy nie. Spotkałem się z ludźmi, którzy w wieku 16 lat twierdzili, że nie ma sensu, bo ponoć żeby być dobrym trzeba zacząć w wieku 6 lat 😉 itd.
Grunt, żeby pamiętać, że w graniu trzeba szukać radości z samego procesu. Z każdego kolejnego akordu, który nam dobrze zacznie wychodzić. Z każdej jednej pozycji skali. Z każdej piosenki. A nie żyć w przekonaniu, że nie ma sensu się za to brać bo i tak mam już X lat 🙂
No oczywiście, nie wiem skąd się wzięło takie przekonanie, że trzeba zacząć we wczesnoszkolnym wieku, żeby dobrze grać 😀 Pewnie po prostu chodziło o kwestie doświadczenia, dziecko, które zaczęło w wieku 6 lat grać, w wieku 26 lat ma 20 lat z instrumentem za sobą. Osoba, która zaczęła w wieku 20 lat ma ich tylko 6. I się później rodzą stereotypy, że trzeba od niemowlęcia shredować, żeby zostać dobrym gitarzystom 😀
Niestety im później tym trudniej., To co sześciolatek opanuje w tydzień, sześćdziesięciolatek może opanowywać przez rok. Dzieci są chłonne jak gąbka, my starsi to już drewno, a czasem i kamień. 😉
Szczerze to się mocno nie zgadzam 😀 No może z tym 60-latkiem to tak, ale myślę, że 30 latek szybciej ogarnie naukę nowych akordów, skal, w ogóle słuchu niż 6 latek, który co chwilę będzie się rozkojarzał, nie będzie widział konkretnego celu swojej nauki. Myślę, że zwykło się tak mówić, bo dorosłym brakuje paru rzeczy, którą mają dzieci – naturalnej ciekawości świata, wyobraźni, chęci eksperymentowania. Nie wiem czy to rady na poziomie gimnazjum gitarowego czy podstawówki, ale ostatnio zacząłem ćwiczyć w ten sposób, że zamykam oczy, staram się totalnie nie myśleć o tym jak gryf wygląda, jakich używam skal, jakich… Czytaj więcej »
To jest straszny mit, że dzieciaki uczą się dużo szybciej. Może w takich laboratoryjnych warunkach, gdzie faktycznie ćwiczą po ileś godzin w skupieniu itp. to tak, ale takie rzeczy nie mają miejsca w prawdziwym świecie.
Natomiast dzieciakom muzyka się po prostu przydarza. Tzn. że rozwijają się z mniejszym nakładem pracy niż dorośli. Ale to nie koniecznie znaczy, że szybciej 🙂