W dzisiejszym odcinku dzielę się swoimi luźnymi przemyśleniami dotyczącymi wad i zalet nagłaśniania i rejetrowania gitary, zarówno w sposób cyfrowy, jak i analogowy. Mam wrażenie, że wokół tych tematów narosło całkiem sporo mitów, które – zupełnie niepotrzebnie powielane – mącą prawdziwy obraz sytuacji. Dlatego bazując na faktach i doświadczeniach postaram się pomóc Wam odpowiedzieć na pytanie, jakie rozwiązanie brzmieniowe, będzie dla Was najlepsze. Do dzieła!
Biorąc pod uwagę tachanie gratów (jak to w kręgu mówią, że życie muzyka jest ciężkie!!! ile się musi natargać gratów to jego :)) to dobra cyfra wygrywa!!! Ale nadal nie mam przekonania do niej, z doświadczenia z kemperem i wzmakiem 5150 wybieram lampe, gdzieś ta cyfra dla mnie zbyt sterylna, nie czuje tego brudu w tym wszystkim, może brzmi podobnie ale jednak coś mi nie siedzi. Nie ukrywam, że ze względu wygody/prestów itp. możliwe ze sie kiedyś przesiądę na nią bo też w końcu chciałbym w domu mieć to samo co w garażu, ale jeszcze poczekam 😉
Wiadomo, lampa to lampa. Ale pod względem praktyczno/zawodowym mobilność wygrywa 🙂
Opinia , czy też mit o ‘płaskości’ cyfry bierze się , moim zdaniem, z prostego faktu : wzmaki lampowe mają z definicji dość dużą głośność, co pozwala na duży zakres subiektywnego odczucia dynamiki i ‘wiatr w nogawkach’ . Jeśli do dobrej cyfry wyposażonej w technologię ImpulseResponse zapniemy dobry profil kolumny i podepniemy to do mocnej , szerokopasmowej kolumny, uzyskamy tą sama dynamikę i głośność, a brzmienie w wielu przypadkach jest nierozróżnialne. Ktoś powie: ‘ ale lampy dodają harmoniczne i ocieplają brzmienie ‘ . Oczywiście lampy to robią naturalnie, ale dzisiejsze procesory DSP potrafią to zrobić równie dobrze i dodatkowo pozwalają… Czytaj więcej »
Ja mam tak samo. Mam pracownię na pięterku. Na samą myśl o tachaniu lampy mnie odrzucało. I tak zacząłem coraz więcej romansować z cyfrą. No i tak już zostało 🙂
Jak zwykle bardzo celnie ujęte niuanse, które często próbują poróżnić Gitarową Brać.
Fakt – nie mam żadnego doświadczenia z lampą, ale nie muszę lecieć samolotem żeby wiedzieć, że boję się latać 🙂 więc według mnie najlepiej jak każdy dobierze sprzęt do swoich upodobań i potrzeb.
Prawda. Dla każdego coś innego 🙂
Słabo się na tym znam, ale podzielam Twój punkt widzenia. Skoro dla zawdowca to jest najlepsza opcja, to dla amatora tym bardziej będzie. Sam mam Marshalla Code 50, który ma kilkadziesiąt presetów różnych wzmacniaczy i kilkanaście różnych głośników z możliwością powiększenia przez internet. Wszystko jak na moje potrzeby brzmi b. dobrze, więc z mojego punktu widzenia to jednak cyfra. Pzdr.
Dziadek wojtek
Ja nie powiedziałem nigdzie, że to jest najlepsza opcja 🙂 Raczej, że w zależności od kontekstu i sytuacji – może taka być 🙂
Zgadzam się z Markiem w 100 procentach.
Mnie dość późno “wzięło” na lampę i praktycznie o dawna siedziałem w cyfrze (głównie POD-y) ale zacięciem wypracowywałem sobie brzmienia którego nie powstydziłby się nie jeden użytkownik lampy.
Dziś pracuję na Helixie wpiętym bezpośrednio w linię Tubemeistera, a więc lampa + cyfra i dla mnie brzmi to najlepiej.
Ukłon dla wszystkich gitaromaniaków
@ Szymon – bardzo udane Intro i w końcu dostosowane głośnością do materiału 🙂
Dzięki Piotrze! Ale co z intrem jest nie tak w pozostałych filmach? Nikt nigdy nie zwrócił na nie uwagi 🙂
Pięknie opowiadasz Szymonie 🙂 Super materiał ! Ja postawiłam na cyfrę i nie narzekam.
Zajmuje to mniej miejsca i co najważniejsze o stokroć mniej waży.
Pozdrawiam mego Mentora 🙂
No tak, waga to mega udogodnienie 🙂 Pozdrawiam również!
Wszystko to wydaje mi się być nieco w bok od istoty muzyki. Zdaje się, że Zimmerman na starej Calisii zagra niebiańsko w porównaniu ze mną na Steinwayu a McLaughlin na Bentonie piękniej niż ja na Gibsonie droższym niż mój roczny dochód. A tym czasem im dłużej się gra i na wyższy poziom wchodzi, tym lepiej widać, że horyzont się szybko oddała i że do zrobienia jest coraz więcej. A potem, jak już się ma tę niesamowitą technikę, zostaje ten szczegół – jaką masz wrażliwość i jak się ona przekłada na paluchy latające po gryfie. A czy cyfra, czy analog –… Czytaj więcej »
Coś w tym jest. Ale Kubica w maluchu za dużo by się nie pościgał 😉 Ja też jestem orędownikiem podejścia “najpierw muzyka”, ale gdy z takiego założenia już wychodzimy to czasem nie warto na siłę utrudniać sobie drogi (czyli np. kupować kiepskiego sprzętu – ot tak dla zasady).