Kiedy myślę o najbardziej podstawowych, wręcz pierwotnych, sposobach budowania napięcia w muzyce, pierwszą rzeczą która przychodzi mi do głowy jest właśnie dynamika. Sztuka odpowiedniego doboru poziomu głośności poszczególnych dźwięków i fraz drastycznie zmienia odbiór granych melodii. Wywraca również ich znaczenie w kontekście danej części utworu lub wręcz jego całości. Problem w tym, że zakres dynamiczny gitary jest stosunkowo wąski. Przynajmniej tak dotychczas sądziłem.
Byłem ignorantem
Pewnie to znasz – chcesz zagrać głośniej więc atakujesz strunę mocniej. Działa. Jednak tylko do pewnego momentu. Po jego osiągnięciu dalsze zwiększanie ataku po prostu nie ma sensu. Dźwięk staje się brzydki, szybko gaśnie, a efektów w formie głośności po prostu nie ma.
Przez ostatnie lata żyłem w przekonaniu, że gitara jest na swój sposób gorsza od innych instrumentów. Zazdrościłem chociażby trębaczom, możliwości zagrania naprawdę mocnych fraz, które powodowały, że ich melodie miały (w moim odczuciu) dużo większe znaczenie.
Sprawa się zmieniała, gdy za sprawą jednej z moich największych inspiracji ostatnich miesięcy, zrozumiałem, jak bardzo się myliłem. A odpowiedź była taka oczywista.
Przez cały czas próbowałem znaleźć sposób, by głośnością dorównać np. wspomnianym instrumentom dętym. Tymczasem cała sprawa w ogólnie nie rozchodziła się o decybele.
Na czym polega dynamika grania?
Dynamika, najprościej mówiąc, to element dzieła muzycznego, decydujący o głośności tak poszczególnych fraz, jak i wybranych dźwięków. Możemy patrzeć na nią szeroko, czyli na przykład jak głośna ma być dana część utworu w kontekście do reszty kompozycji. Możemy także podejść do niej wyrywkowo. Jak bardzo? To już zależy od naszej wyobraźni. Poziom głośności całej frazy, czy pojedynczego dźwięku może naprawdę nieźle namieszać.
Jednak to nie sama głośność jest ważna.
To co się naprawdę liczy to zakres dynamiki, którym dysponujesz. Amplituda pomiędzy najcichszym, a najgłośniejszym dźwiękiem, który jesteś w stanie bez problemu, świadomie wydobyć. Widzisz, to naprawdę bardzo ważne, by rozumieć różnice. Sam wpadłem w pułapkę poszukiwania sposobów dorównania głośnością przykładowej trąbce, zapominając przy tym, że zakres dynamiki można poszerzać również w drugą stronę.
Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Potrzebowałem żywego przykładu. I znalazłem.
Jak wiele wnosi zróżnicowana dynamika
Całkiem niedawno poznałem gitarzystę, który kompletnie wywrócił moje myślenie o gitarze. Zgoda – nie każdy lubi ten rodzaj grania, ale jedno jest pewne. Julian Lage jest dla mnie mistrzem feelingu, a operowanie dynamiką gry opanował po prostu do perfekcji.
Poświęć kilka minut i zwróć uwagę ile życia do jego melodii wnosi właśnie zróżnicowanie poziomów głośności, tak pojedynczych dźwięków frazy, całych fraz i części utworu. Trzy osoby, zero dodatkowych efektów, a od pierwszych dźwięków już dzieje się magia…
[x_alert type=”info”]Jeśli spodobał Ci się Julian Lage, warto wiedzieć, że 9 listopada 2016 zagra on na festiwalu Jazz Jantar w Gdańsku. Jeśli również się tam wybierasz – daj znać. Możemy się poznać. Niestety to wydarzenie już miało miejsce :)[/x_alert]
Wnioski
Amplituda dynamiki orkiestry symfonicznej potrafi przekroczyć 100 db. To oczywiście wielce poza możliwościami gitary. Mimo to możemy (i powinniśmy) pracować nad poszerzaniem swojego zakresu dynamiki. Niekoniecznie przez próby grania głośniej, ale naukę świadomego grania… ciszej.
Bądźmy szczerzy. Kiedy po raz ostatni próbowałeś świadomie ćwiczyć granie cicho? Kiedy podczas improwizacji, nie zastanawiałeś się nad doborem skal i zagrywek, ale nad tym z jakim wyrazem zagrać te kilka dźwięków? Przyznam się, że ja bardzo dawno i kończąc ten wpis wiem, że będzie to pierwsza rzecz, za którą zabiorę się podczas dzisiejszych ćwiczeń.
Tak więc zadanie dla Ciebie. Kiedy następnym razem weźmiesz się za ćwiczenie skali, zagrywki lub nawet fragmentu utworu, sprawdź jak cicho możesz go zagrać, zachowując przy tym tempo, rytm i charakter. Uprzedzam – nie będzie łatwo.
A później… koniecznie daj znać w komentarzach, jak wyszło i jakie masz wnioski. Napisz również, czy podobnie jak ja, uważasz operowanie dynamiką za jedną z fundamentalnych umiejętności współczesnego gitarzysty. A może masz inne zdanie?
Zdjęcie: www.julianlage.com
Materiał bardzo ładny, teraz myślę że dynamika to też po części sposób wyrażania siebie, sposób by przekazać swoje uczucie jeszcze lepiej, a oto też w muzyce chodzi. 🙂
To prawda. Jeden z najbardziej pierwotnych, ale i najbardziej zaniedbanych sposobów 🙂 Zapewne przez to, że tak jak wspomniałem, gitarowa skala dynamiki jest dużo mniejsza od np. trąbkowej. To nie znaczy jednak, że trzeba o niej zapominać 🙂
Otworzyło oczka, poszerzyło horyzonty… Totalnie inaczej się gra, przyjemność z improwizacji x2 :3 Dziękuję <3
Wow, no to serce me się raduje Łukasz. Powodzenia! 🙂
To dziwne co teraz napiszę i będzie to całkiem odwrotne do tego co stwierdziłeś, bo mi np granie cicho nie sprawia żadnych problemów :). Być może to kwestia samej techniki gry, gdyż gram delikatnie ujmując to skrótowo, a druga sprawa często coś tam pitole na klasyku, który w nocy raczej jest głośny, więc delikatnie go smagam kostką. Mam odwrotny problem głośnego grania :). W elektryku jest jeszcze potencjometr głośności i ci najlepsi często nim kręcą dla zmiany dynamiki, a przy okazji samego tonu i właściwości dźwięku, dlatego np Satriani czy Vai nie przynudzają w przeciwieństwie np do takiego Andy Jamesa,… Czytaj więcej »
P.S Pan Lage faktycznie operuje dynamiką wyśmienicie. Ale operowanie dynamiką to chyba w ogóle domena rasowych gitarzystów https://www.youtube.com/wat…
Cześć Juras! Dzięki za komentarz 🙂 Faktycznie czasem zdarza się odwrotnie. Jednak sama specyfika problemu jest bardzo podobna. Pozwolę się jednak odnieść do innych rzeczy, które napisałeś. “W elektryku jest jeszcze potencjometr głośności”. Owszem, jednak rzadko korzysta się z niego wyłącznie w celu kontrolowania wolumenu. Głównie dlatego, że tłumienie sygnału już na samym jego początku znacząco wpływa na brzmienie. Fakt – można to wykorzystać w sposób kreatywny, np. zmniejszając odczuwalną ilość gainu, jednak chcąc operować typowo głośnością trzeba liczyć się ze zmianą charakterystyki ostatecznego soundu. W niektórych przypadkach wręcz skrajną. Co do “dynamicznego upośledzenie gitary” to trudno się nie zgodzić.… Czytaj więcej »
Generalnie – to wstyd, że trzeba gitarzystom tłumaczyć takie rzeczy (a trzeba). Brak dynamiki był przyczyną upadku klawesynu na rzecz fortepianu, który od niej wziął nazwę. Pat Metheny powiedział jakiś czas temu, że dynamika – w gitarze – wciąż jest dziewicza i tam idzie zrobić najwięcej nowych rzeczy obecnie.
Adam, czy masz gdzieś linka do wywiadu z Patem, do którego się odnosisz? Nie ukrywam, że mnie mega zaciekawiłeś i chętnie rzuciłbym okiem 🙂
Ta dynamika to chyba jedna z podstawowych spraw… bez interakcji i „wspólnego napięcia” między muzykami nie zbuduje się czegoś od początku do końca (czy w studio czy w występach na żywo). Może dziś warto o tym mówić bo więcej muzyki się produkuje, niż tworzy (i tak jak wspomniałeś : „ jest olbrzymie parcie na głośność… masteringi utworów gwałcą jakąkolwiek głębię”)Dlatego dobrze że wciąż są chętni by nagrywać „na setkę” lub dogrywać całe ścieżki w jednym podejściu, by oddać cały sens i energię utworu. Poza tym niezależnie od sposobu nagrania, dla mnie takiej dynamiki brakuje w wielu gitarowych płytach typu „loty… Czytaj więcej »
Super wnioski Bartek 🙂 Myślę bardzo podobnie. WIele współczesnych produkcji podoba mi się z racji na kompozycje, ale produkcyjnie wymiękam. Fajnie posłuchać w aucie, ale muzycznej uczty z tego się już nie zrobi. No ale takie czasy. Swoją drogą ciekawe, czy w tym nagraniu Juliana był w ogóle jakiś mastering. Bo dynamika jest po prostu olbrzymia.
Tak jak napisałeś, dynamika jest bardzo ważna. Dzięki za poruszenie tego tematu, następnym razem przy ćwiczeniu spróbuję pokombinować ze zmianą dynamiki. Jestem ciekaw, co z tego wyjdzie 😀
Super Wojtek, koniecznie daj znać, jak wrażenia 🙂