Formuła jest prosta i znana od lat. Jeśli chcesz zostać świetnym muzykiem, musisz poświęcić na to lata swojego życia, pracując systematycznie po kilka(naście) godzin dziennie. Czy samo poświęcenie czasu już gwarantuje sukces? Czy każdy kto ma go mniej, jest z góry przegrany? Jak maksymalizować efekty, ćwicząc na gitarze?
W zeszłym tygodniu miałem okazję poprowadzić międzynarodowe warsztaty gitarowe, w ramach XI Hanza Jazz Festival. Temat brzmiał groźnie – Strategie efektywnego ćwiczenia, czyli jak efektywnie i szybko realizować swoje muzyczne cele. Wybrałem go nieprzypadkowo, ponieważ sam obecnie organizuję swoje życie dosłownie na minuty. Gram w kilku zespołach, studiuję jazz, prowadzę dobrze prosperującą szkołę gitary, piszę i nagrywam na Gitara.TV, okazjonalnie daję wykłady, a nader wszystko mam wspaniałą narzeczoną i cudowną rodzinę. Naprawdę niełatwo znaleźć mi czas na ćwiczenie, ale kiedy już go wygospodaruję, chcę mieć pewność, że nie pójdzie na marne.
Dokąd zmierzasz?
Gorąco wierzę, że nieważne czym w życiu się zajmujesz, jeśli traktujesz coś na poważnie to musisz dążyć do czegoś, co na dany moment jest dużo większe niż Ty sam. Brzmi skomplikowanie? Niepotrzebnie.
Jako człowiek ambitny, kierujesz się przede wszystkim wolą i potrzebą rozwoju. Nie lubisz stać w miejscu. Potrzebujesz nowych bodźców i poczucia, że dokądś zmierzasz. Albo chociaż, że nie stoisz w miejscu.
Często jest tak, że mamy ogólną wizję tego, kim chcielibyśmy zostać w naszej muzycznej utopii. Ktoś aspiruje do bycia kolejnym Satrianim, Vaiem, czy Malmsteenem. Ktoś chce być świetnym sesyjniakiem, grającym z gwiazdami popu. Kogoś innego zadowala możliwość wspólnego pomuzykowania ze znajomymi przy ognisku. Każdy ma własne “dlaczego” i to jest jak najbardziej okej. Istotne jednak jest, aby wiedzieć w jaką stronę zmierzamy.
Najlepsze jest to, że wcale nie musisz wiedzieć, jak i kiedy tam dotrzesz. Kiedy przyznasz się przed samym sobą do swoich, czasem wręcz onieśmielających, marzeń – już jesteś na dobrej drodze. Być może jeszcze nie znasz swojej drogi, ale przynajmniej wiesz w jakim zmierzasz kierunku, a to pomaga wyznaczać…
Cele pośrednie
Każdy człowiek jest inny, a kariery i rozwoju muzycznego nie można ściśle i jednoznacznie zaplanować. Wiele rzeczy dzieje się niespodziewanie, często absolutnie zmieniając kierunek naszego skupienia. Ważne jest, aby być przygotowanym na szybką reakcję, gdyż takie sytuacje zdarzają się po prostu często. A z okazji korzystać trzeba.
Przykład. Przez wiele, wiele lat, moim głównym celem było granie jak największej ilości koncertów dla jak najliczniejszej publiczności. Choć dziś mam ich na koncie niemal 600, to w 2009 roku podchodziłem do tej wizji ze sporym sceptycyzmem. Wówczas moim największym osiągnięciem, był jeden, 30 minutowy koncert na finale WOŚP w Brzeskim Centrum Kultury, a ja przed zaśnięciem snułem nierealne wizje podbicia świata?! Dziś wiem, że to było bardzo potrzebne.
Stawiając sobie duży cel – wizję, łatwo jest popaść w zwątpienie. Kiedy coś jest tak bardzo odległe, ciężko uwierzyć że naprawdę jesteśmy w stanie to osiągnąć. To właśnie dlatego musimy wyznaczać sobie pomniejsze cele, które choć w niewielkim procencie zbliżają nas do realizacji marzenia.
I tak na przykład, jako małoletnia “gwiazda rocka” wiedząc, że chcę grać dużo koncertów – decydowałem się na każdą możliwość występu przed ludźmi. Od grania do kotleta w sylwestra, po zespół reggae, który to w tamtym czasie był dalece poza moją strefą komfortu. Tworzyłem kapele, wymyślałem piosenki, zastępowałem lepszych, bardziej zajętych kolegów, gdy Ci nie mogli występować, a przy tym wszystkim w ogóle nie oglądałem się za gotówką. Opłaciło się.
Teraz moim celem jest dzielenie się tym, czego do tej pory się nauczyłem. Po pierwsze wydając album solowy, po drugie tworząc miejsce, któremu każdemu ambitnemu gitarzyście stworzy warunki do szybkiego i konkretnego rozwoju – tak w internecie, jak i realu. Obie wizje są dość daleko, a ja stawiam pierwsze (znowu nieśmiałe) kroki, w kierunku ich realizacji.
Nie bój się marzyć, ale pamiętaj, że po najpiękniejsze rzeczy w życiu musisz sięgnąć samemu.
Nie bój się marzyć, ale pamiętaj, że po najpiękniejsze rzeczy w życiu musisz sięgnąć samemu. Pamiętaj dokąd zmierzasz i postaraj się, aby codziennie postawić choćby jeden niewielki krok na drodze do rewalizacji swojego celu. To może być regularne ćwiczenie, chociaż kilkanaście minut dziennie. To może być pomysł na piosenkę, który nagrasz albo zapiszesz. To może być idea na zespół, która urodzi się w Twojej głowie. Cokolwiek – tak wiele, tak niewiele.
Panie, konkrety proszę
Żyjemy w erze internetu i masowego dostępu do specjalistycznej wiedzy. Dziś jeśli nie wiesz co zagrać na akordzie Ab7#11, wystarczy że zapytasz o to Google. Jest masa kanałów na YouTube, blogów, szkółek. Nie chodzi już o zdobywanie wiedzy, ale o jej umiejętne aplikowanie. A do tego potrzeba czasu, którego wielu z nas wcale nie ma za dużo. Dlatego tak ważne jest, aby kierować swoje skupienie na sprawy, które tej uwagi wymagają najwięcej. To po to powyższy wstęp.
Technik i sposobów grania jest wiele, a sposobów na ich nauczanie jeszcze więcej. Dlatego musisz sam określić co jest dla Ciebie ważne i nad czym musisz popracować najwięcej.
Zasady efektywnego ćwiczenia
Na tym etapie powinieneś już z grubsza wiedzieć, co Cię motywuje. Jak teraz wykorzystać tą wiedzę?
- Wybieraj ćwiczenia, które zbliżają Cię do Twojego muzycznego celu
Jeśli kochasz bluesa to niekoniecznie jest potrzeba, abyś wgłębiał się w zastosowanie skal bebopowych. Jeśli chcesz grać rocka to po co Ci wiedza na temat substytutów trytonowych? Wiadomo, że warto wiedzieć więcej, jednak zachęcam Cię do zastanawiania się, czy to co robisz aktualnie jest najlepszym wykorzystaniem Twojego czasu. - Ćwicz tylko to, co Ci nie wychodzi
Greg Osby, wybitny saksofonista jazzowy, powiedział na warsztatach, że jeśli słyszy, że ktoś ćwiczy i wszystko brzmi mu świetnie, znaczy to, że marnuje on swój czas i powinien zabrać się za coś innego. Wiem, że przyjemnie jest grać rzeczy, które już nam wychodzą, jednak więcej skorzystasz, jeśli zabierzesz się za najsłabsze aspekty swojego grania. - Trzymaj się jednej “szkoły gry”
Na każdą technikę, czy sposób grania znajdziesz zarówno zwolenników, jak przeciwników. Petrucci twierdzi, że kostkowanie (alternate picking) powinno wychodzić wyłącznie z nadgarstka. Jimmy Bruno (wybitny i okrutnie precyzyjny gitarzysta jazzowy), że z łokcia. Ta sama technika. Dwie różne szkoły. Spektakularne rezultaty. Wybierz ten wygodniejszy dla siebie i się go trzymaj. - Wyłącz komputer i telefon
Jeśli masz tylko parędziesiąt minut na ćwiczenie, to uwierz że nawet super pilna wiadomość na fejsbuku może poczekać. Oddzwonisz lub odpiszesz, kiedy skończysz lub zrobisz sobie przerwę. Serio – nie ma gorszych wrogów efektywności. - Rób jedną rzecz na raz
Mając dwadzieścia minut na granie bez sensu jest dzielić go sobie przykładowo 5 minut skale, 5 minut chromatyka, 5 minut akordy, 5 minut improwizacja. Lepiej poświęć cały ten czas jednemu zagadnieniu. Najlepiej temu, z którym masz najwięcej problemów. A kolejnego dnia wybierz coś innego.
Podsumowanie
Zasad efektywnego ćwiczenia jest dużo więcej i jeśli chcesz, abym napisał o nich odrębny post – koniecznie daj znać w komentarzach. Pamiętaj jednak, że najważniejsze to wiedzieć dokąd (i dlaczego) się zmierza. To jedyna gwarancja tego, że nasz czas wykorzystamy z pożytkiem i dla jakiejś większej wizji.
A jakie jest Twoje gitarowe/muzyczne marzenie? Pamiętaj, że cel zapisany (a do tego publicznie) ma kilkunastokrotnie większe szanse na zrealizowanie 🙂
Czy jest sens ćwiczyć i np. Słuchać książkę albo oglądać film? Są jakieś mniejsze efekty?
Czysto motoryczne i manualne rzeczy myślę, że można. Ale trzeba uważać, żeby jednak jakość dźwięku spełniała podstawowe wymagania 🙂 Co pewnie sprowadza się do podzielności uwagi. Kiedyś tak robiłem, ale teraz jakoś odeszło mi oglądanie 🙂
Ja chciałbym w przyszłości po prostu grać muzykę prosto z serca, umieć przelewać emocje, które odczuwam, na gryf 🙂
A to nas sprowadza do kwestii dobrej techniki. Bez umiejętności biegłego władania językiem polskim nie mielibyśmy Mickiewicza, czy Słowackiego 🙂
Ja wiem, że emocjonalność średnio kojarzy się z ćwiczeniem, ale niestety – choć ja w głowie mam masę pięknych obrazów, to mimo szczerych chęci nie potrafię ich namalować 😉
Wiem wiem, że wszystko sprowadza się do kwestii ćwiczeń, ale mój cel jest taki, żeby po prostu w takim stopniu opanować gryf, że tylko pomyślę o melodii jaką chcę zagrać, a palce same będą układały się na odpowiednich progach. Choć jeszcze do tego długa droga… Może kiedyś 😉
Rozpoczynając, wcale niedwno, lekcje gry na gitarze moja ambicja było przygrywanie na ognisku. Za sprawą inspirującego,trafiajacego do mnie nauczyciela przestało mi wystarczac to co na poczatku było marzeniem;) Jak to mówią apetyt rosnie w miare jedzenia;) Teraz nie mając dostepu do gitary( do pracy niestety nie moge jej zabierac) szukam informacji, ogladam rózne materiały by po powrocie do domu dopaść gitarę i próbowac. Jestem przykładem tego że lekcje face to face wiele zmieniają. Tak więc od czasu do czasu będę wpadać na tę i podobne strony żeby zobaczyć jak wiele sie muszę jeszcze nauczyc:) Całe życie przede mną, mimo że… Czytaj więcej »
Dzięki za miłe słowa Adriana. Trzymam kciuki i mam nadzieję do zobaczenia 🙂
Kto wie, może kiedyś trafie na jakieś warsztaty prowadzone przez Ciebie-wtedy na pewno się przedstawię;) pozdrawiam
Bardzo fajne, cenne rzeczy. Obiecuję śledzić ; )
Nic nie cieszy mnie bardziej 🙂 Do zobaczenia zatem, Paweł!
Cieszę się niezmiernie, że trafiłem na tak dobrego bloga! Szukałem takiego człowieka jak Ty i znalazłem w odpowiednim momencie. Akurat 2 tyg temu zwichnąłem bark, prawa ręka usztywniona, ciężko w ogóle gitarę jakoś chwycić i mimo, że od 5 lat staram się intensywnie grać tak teraz pojawiło się sporo wątpliwości co do tego czy jest sens. Czytając tego bloga postanowiłem odrzucić wszelkie zbędne myśli i spróbować jakoś grać lewą ręką 😀Poza tym dodam, że bardzo podoba mi się wiedza jaką się dzielisz. Zgodzę się z tym, że ogromnie ważne jest to, by wiedzieć dokąd się idzie i po co, bez… Czytaj więcej »
Tomku serdeczne dzięki za komentarz. Mega się cieszę, że się nie poddajesz. Trzymam kciuki – daj znać za jakiś czas, czy wątpliwości minęły i jak Ci idzie. Sz.
Wyłączenie komputera i telefonu, to zupełna bajka. Wtedy grając czuje się, że wchodzi się do innego świata. Przerzuciłem się z monitorów na piec w domu i przypomniały mi się czasy, kiedy nie było komórek i internetu. Wtedy człowiek skupiał się tylko na muzyce w czasie grania. Zupełnie inne czucie. Niektórzy naukowcy mówią, że mózg potrzebuje średnio około 20min żeby kompletnie się na czymś skoncentrować, więc przerywanie mu telefonami czy FB co 5 minut, nie pomoże nam się efektywnie uczyć. Nie lubię, kiedy powtarza się, że żeby osiągnąć fajny poziom, trzeba ćwiczyć kilka(naście) godzin dziennie. Zwykle wystarcza mniej, ale – tak… Czytaj więcej »
Marcin wielkie dzięki za ten wieeelki komentarz 🙂 Muszę powiedzieć, że mamy bardzo podobny klimat myślenia, bo zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Po osiągnięciu pewnego poziomu techniki i świadomości, najlepszym ćwiczeniem jest spisywanie różnych partii ze słuchu, a następnie dostrzeganie schematów, które za nimi stoją. Żaden, nawet największy muzyk, tworząc swoje najlepsze solówki, nie myśli “lidyjska, dobra teraz pentatonika, i superimpozycja trójdźwięku F – tak, dziewczynki lubicie to – lick 14, ale od drugiego bitu, a teraz szesnasteczki, żebyście wiedzieli że dobrze gram… itd.” 😉 Oni mają do tych rzeczy dostęp, bo wcześniej je zrozumieli i wyćwiczyli, a analizowanie… Czytaj więcej »
“Świetnym ćwiczeniem jest uczenie się nowych utworów/zagrywek/solówek, bo zmuszają do wyrwania się z automatycznego odtwarzania, w które mózg lubi wskakiwać, kiedy mu się wydaje, że coś już zna.
Nowe rzeczy to straszna nauka pokory, bo czasem mimo, że zupełnie proste, kładą nas na kolana i każą zwolnić do niemiłosiernego tempa. Zwłaszcza, kiedy wychodzą poza schematy, które dobrze znamy.”
Najtrafniejsze stwierdzenie jakie kiedykolwiek przeczytałem. Dokładnie to samo odczuwam !
Trzeba jak najbardziej poszerzać horyzonty 🙂
Popieram w stu procentach. Nie można trwać w stagnacji. A nowe rzeczy zawsze przynoszą coś dobrego. Szukałem świeżości – po progresywnym rocku zacząłem grać reggae. Skończyło się spektakularnie. Przykłady można by mnożyć 🙂
Greg Osby to bardzo mądry facet;)
a z ostatnich warsztatów możesz jeszcze dodać mądrość Piotra Wojtasika – to, że zagrałeś dużo nut, nie musi znaczyć, że dużo poćwiczyłeś.
wartościowy, merytoryczny wpis – tak trzymaj!
Aj Marek, szkoda że o tym zapomniałem. Dzięki za sugestie i ciepłe słowa 🙂 Fajnie, że czytasz!
Jaa z niecierpliwością czekam na kolejną porcjęzasad ćwiczenia 😉 im więcej tym lepiej!
Dobrze, zatem zaplanuję go na niedaleką przyszłość. Dzięki Ula 🙂
Bardzo ciekawy post. Sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie, lecz nie wiem czemu tego nie zrobiłam 🙂 A co do technik efektywnego grania to chętnie przeczytam o nich odrębny post. Niby niektóre punkty są banalne, ale o nich się zapomina. 😉 Podrawiam i czekam na kolejne posty
Marta, dzięki za komentarz i motywację 🙂 To naprawdę ważne, bo gitara stwarza nam więcej możliwości, niż jesteśmy w stanie ogarnąć. Trzeba wiedzieć na czym nam naprawdę zależy, bo jeśli chce się być w czymś naprawdę dobrym, nie można rozmieniać się na drobne. Pozdrawiam również – fajnie, że tu wpadasz 🙂 Sz